niedziela, 5 lutego 2012

nie chciała miłości, ale bliskości

Dwudziesta trzecia trzydzieści. Kroczyła szybkim krokiem do domu. Ulice były niemalże puste, choć to sobotni wieczór. O dziwo, nie przeszkadzał jej mróz. Było jej ciepło. Może to dlatego, że wszystkie emocje się w niej buzowały? Albo to wpływ alkoholu, który w śladowych ilościach jeszcze płynął w jej organizmie?
Tego wieczoru chciała żeby ktoś ją przytulił. Pragnęła mocnego, ciepłego uścisku. Nie żądała miłości, ale chciała bliskości. Tyle osób ją otacza, tyle osób sprawia, że może się uśmiechnąć. A mimo to jest jej ciężko i czuje się cholernie samotnie. Co jest w niej nie tak? Wciąż w głowie kotłują się złe myśli i pytania.
Nagle zaczyna biec.Chce uciec od świata, chce być jak najdalej od ludzi, którzy dziś śmieją się wniebogłosy. W biegu przestaje płakać. Powoli brak jej tchu - za dużo papierosów jak na jeden wieczór. A mimo to nadal biegnie. Czy gdyby teraz upadła, zemdlała, to ktoś w końcu zwróciłby na nią uwagę?
Wchodzi cała do domu. Na szczęście rodzice śpią i nie zauważą czerwonych oczu. Zresztą, co za różnica. Przecież nawet by nie zapytali co się stało. Dla nich też już coraz mniej się liczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz